5 Mitów na temat pracy projektanta ubioru

5 Mitów na temat pracy projektanta ubioru.

Pamiętacie jeszcze serial „Moda na sukces”? Piękny, sławny i bogaty Ridge Forester, spadkobierca imperium modowego, na zmianę rysował, upinał tkaniny na manekinie, miał przymiarki z modelkami lub zbierał owacje na stojąco po swoich pokazach mody. Oczywiście w przerwie między płomiennymi romansami w luksusowym tle! Co za życie!

Przykładów tego, co o zawodzie projektanta ubioru myślałam, zanim sama zaczęłam go uprawiać, jest naprawdę sporo. Podobnie jak rozpowszechnianych do dziś fantazji i zabobonów na ten temat. No to start-
rozprawmy się z nimi punkt po punkcie. Bez ściemy i bez litości.

#1 Projektant projektuje ubrania.

Niby wszystko się zgadza, gdyby nie ta kropka na końcu. Zamiast niej, po przecinku, powinna nastąpić długa lista innych zadań, którymi codziennie musi się zająć projektant.

W pracy na własny rachunek i dla własnej marki, projektant jest przede wszystkim przedsiębiorcą. Zajmuje się więc swoją kolekcją na wielu płaszczyznach. Praca nad produktem: koncepcja, rysunek, dobór tkanin i dodatków, konstrukcja i szycie (samodzielne lub zlecane) to dopiero początek. Dużo czasu wymaga promocja, działania marketingowe, sprzedaż i dystrybucja. Żadna marka nie przetrwa dziś na rynku i nie osiągnie sukcesu bez
strategii i biznes planu. Czasy, gdy „dobry produkt bronił się sam” dawno już minęły. To dlatego wielu znanych projektantów przyznaje, że projektuje głównie nocami, bo w ciągu dnia nie starcza już na to czasu- zajmują się wtedy prowadzeniem firmy, zarządzaniem zespołem, „gaszeniem pożarów” i zabieganiem o klientów oraz inwestorów.

W pracy dla marek sieciowych sytuacja także daleka jest od stereotypowej wizji kreowanej w wywiadach dla kolorowych magazynów. Poza wyjazdami na targi, pokazy i shoppingi oraz do zamorskich fabryk dostawców, bieżąca praca, obok projektowania, oznacza wiele mniej ekscytujących działań. Masowa produkcja i duże pieniądze, jakie się z nią wiążą, wymagają przestrzegania wielu żmudnych procedur. Zatwierdzanie projektów przez przełożonych, szczegółowe rysunki techniczne, wprowadzanie dokumentacji modeli do bazy danych, ocena i komentowanie licznych prototypów, zatwierdzanie próbek tkanin, kolorów i dodatków- to codzienne rutynowe działania, bliższe kontroli jakości niż wybuchom kreatywności! I jeszcze jedno- pracujesz głównie przy
komputerze, nie przy sztalugach i manekinie!

#2 Projektowanie to pasja, nie praca.

„Rób to, co kochasz, a nie przepracujesz w życiu ani jednego dnia.” Tere fere! To chwytliwe hasło fajnie wygląda na tablicy Pinterest, ale tyle w nim prawdy, ile etyki w modzie. (O tym innym razem!)
Jeśli nie wierzysz, patrz mit #1. Praca projektanta oczywiście bywa pracą marzeń i daje dużą satysfakcję, ale
codzienność raczej nie szczędzi nam frustracji i wymaga naprawdę ciężkiej pracy. Olbrzymia presja czasu, która zawsze towarzyszy branży mody, dynamika rynku i kaprysy klientów gwarantują jedno: zero nudy, mimo powtarzalności zadań!

#3 Projektant projektuje to, co chce.

Kiedyś podczas wykładu w SAPU na temat dostosowywania kolekcji do potrzeb klientów, pewien student zapytał mnie, czy jeśli złoży pisemne oświadczenie, że nigdy nie będzie „projektował pod dyktando”, zwolnię go z zajęć. Odpowiedziałam, że owszem, jeśli złoży również dodatkowe zaświadczenie, w którym ktoś bliski zobowiąże się do utrzymywania go do końca życia wypełnionego projektowaniem wyłącznie dla zabawy. Nie złożył.

Niezależnie bowiem od charakteru i wielkości marki modowej, jedno się nie zmienia- kolekcja musi się sprzedawać, jeśli chcemy mówić o biznesie. Tworzenie nawet najpiękniejszych rzeczy, których nikt nie
chce kupić i nosić, to kosztowne hobby, a nie projektowanie. Pewien znany mi właściciel dużej firmy odzieżowej, ujął to jeszcze dosadniej: „ładne nie to, co ładne, ale to, co się sprzedaje”. Firmy oczekują od zatrudnianych projektantów przede wszystkim tworzenia rzeczy, jakich pożąda klient, a nie projektant, stylista czy krytyk mody.

Nie sposób pominąć tu jednak aspektu odpowiedzialności projektantów. Wobec marki, klientów, ale także natury i osób zaangażowanych w złożony proces produkcji. Nasza praca, jak i sama moda, odciska w świecie wyraźny ślad. Zastanówmy się, czy firmy, które wspieramy swoją pracą podzielają nasze wartości. Czy etyka i zrównoważenie to tylko puste frazesy, czy idą za nimi rzeczywiste, codzienne praktyki. Najważniejsze postulaty w tym zakresie zawarłam w Manifeście Projektantów.

#4 Projektować każdy może

Teraz posypię głowę popiołem: gdy Stella McCartney,córka słynnego Beatles’a, zaczynała swoją karierę jako projektantka ubioru,pomyślałam, jak pewnie wielu, że to chwilowa fanaberia bogatej córki gwiazdy. Ona tymczasem od ponad dwudziestu lat udowadnia, że jest cholernie utalentowaną, gruntownie wykształconą i niezwykle pracowitą projektantką z jasną wizją marki i żelaznymi zasadami etycznymi. Niestety Stella jest tylko
jedna, a celebrytów, którzy są przekonani, że projektować każdy może, jest coraz więcej. Moda wykorzystuje ich twarze do promowania kolekcji, które w rzeczywistości są jedynie zainspirowane ich stylem, stworzonym z resztą przez ich stylistów. Czasem schemat się odwraca i same gwiazdy wpadają na pomysł, że własna marka to coś fajnego i dochodowego. Z tymi „autorskimi” kolekcjami jest trochę tak, jak z książkami pisanymi przez gwiazdy. Redaktor ma kupę roboty!

#5 Projektant to nieobliczalny artysta

Na deser zostawiłam sobie stereotyp, który obecny jest nawet wewnątrz branży mody. W wielu firmach nadal panuje przekonanie, że projektant to trochę „zło konieczne”. Niby potrzebujemy tych jego nowych, świeżych pomysłów, ale trzeba go koniecznie pilnować, żeby „nie odleciał” ze swoją kreatywnością w niebezpiecznie rejony. Pozostawiony bowiem sam sobie, bez kontroli poważnych ludzi, którzy lubią Excela i wiedzą co to marża, zamiast zysków może przynieść marce jedynie straty. Dodatkowo, niemal wszyscy inni w firmie, ponieważ także codziennie noszą ubrania i twardo stąpają po ziemi, czują się w pełni umocowani do oceny każdego projektu, koloru, tkaniny, wielkości guzika i głębokości zakładki, choćby notorycznie mylili ją z zaszewką. No i oczywiście „lubimy tylko te piosenki, które znamy”. Oznacza to, że nowości proponowane przez projektanta są zwykle „dziwne i niekomercyjne”, ale tylko do czasu, gdy nie wprowadzi ich konkurencja. Wtedy projektant może usłyszeć „dlaczego my nie mamy tego w kolekcji?!?” Brzmi frustrująco? Welcome in my world 🙂 Rada jest
tylko jedna:  Postaw na wiedzę, spójne wartości, zdobywanie doświadczeń i ciągłe kształcenie, by stać się ekspertem w swojej dziedzinie.

Projektowanie to nie tylko zdolności manualne, ale przede wszystkim przenikliwe widzenie świata i myślenie! Skupienie na kliencie, jego potrzebach, stylu życia i wymaganiach.  Uwzględnienie aktualnych wyzwań oraz
wprowadzanie ekologicznych i etycznych rozwiązań i technologii. Tylko tak mogą powstać marki, które się wyróżnią i kolekcje, które sprzedamy z zyskiem. Nie wyklucza to wcale kreatywności, wrażliwości i tzw. „zabawy modą”. I jeszcze jedno: talent to jedynie zaproszenie do ciężkiej pracy. Mimo wszystko: WARTO.
Byle z głową i z sercem 😊

5 Mitów na temat pracy projektanta ubioru
Przewiń na górę